Na piątkowych warsztatach ponownie gościłam Mamę długowłosej Amelki. O losie, ale to dziewcze ma w sobie energii!! 😉 Jestem pełna podziwu, że bez mrugnięcia okiem i z szerokim uśmiechem wytrzymała – po raz kolejny! – całe półtora godziny warsztatów 😀 Nie mylcie jednak tych niezmierzonych pokładów energii z byciem niegrzecznym – co to to nie! Ostatnio wyczytałam w jednej mądrej książce, że większość dzieci w wieku 6-7 lat kwalifikuje się do podejrzeń o zaawansowane tzw. “ADHD” 😉 Taka to energiczna natura charakteryzuje ten przedział wiekowy 😉 Pocieszające, że teraz zaczynam rozumieć, dlaczego i Laura ostatnio przypomina piłkę naładowaną bateriami typu Duracell 😉 😉
No ale ja tu o głupotach, a przecież o poważnej sprawie miałam pisać. A rzecz naprawdę jest warta uwagi, bo Mama Patrycja mnie po prostu oszołomiła! Swoją pracą nad kokami, rzecz jasna. Ależ Jej to czesanie szło! W pewnej chwili zaczęłam podejrzewać, że ona sobie już wszystko wcześniej przećwiczyła w domu i mnie tu mocno nabiera, ha! Mama jednak zapewniała, że to naprawdę jej początki, a że szło jej to czesanie szalenie szybko udało nam się przećwiczyć:
- kok z warkocza na 3
- kok na gumce (wypełniacz)
- koka na wypełniaczy podparty warkoczem francuskim
- kok z twistera w dwóch wersjach
- kok z kłosa na chińskiej pałeczce
- kok na kitce (z warkocza francuskiego)
Sami widzicie – działo się! A to wszystko tylko w półtorej godziny. Poniżej możecie zerknąć na efekty pierwszych prób Patrycji – mimo nieuchwytnej Amelki i lekko rozmazanych ujęć 😉 na pewno się zachwycicie. Jestem pewna! 😀