Uwielbiam testować nowe produkty! Raz, że dostaję wtedy “gratisy” (no a kto nie lubi dostawać prezentów?!?), dwa, że mogę komuś pomóc w promocji własnego produktu (wierzę, że karma wraca!), ale przede wszystkim dlatego, że podczas takiego testowania można trafić na coś naprawdę rewelacyjnego!
Na dzisiejszą recenzję zapraszam Was z jak najczystszym sumieniem, w pełni zakochana w prezentowanym produkcie! Kto odwiedza mój poradnik na bieżąco doskonale zdaje sobie sprawę, że mam “nie-takiego-znów-małego” frymla na punkcie kokardek do włosów (czy kokardek w ogóle 😉 ) – dlatego też już w momencie odkrycia produktów Manili na stronach www moje serce zadrżało…!
Razem z moimi dziewczynami spinki do włosów od Manili testujemy już od jakiegoś czasu i na łamach tego poradnika znajdziecie wiele inspiracji ozdobionych kokardami tej marki (przykłady poniżej 😉 ). Mając więc już jako-takie pojęcie (czyt. dość spore 😉 ) o produkcie, podsumowuję:
- spinki występują w dwóch formach – jako kokardy lub (zupełna NOWOŚĆ!) jako motylki
- kokardy występują w dwóch rozmiarach – duże i małe
- motylki występują zarówno na klipsach (do ozdabiania np. koków) jak i tradycyjnych spinkach (płasko przylegających do włosów)
- wszystkie ozdoby robione są ręcznie, z naturalnej skóry (plus ewentualne folie holograficzne i brokat), w bogatej ofercie kolorów i wzorów, również spersonalizowane (tj. imienne)
- zapinki spinek są bardzo dobrej jakości a mimo to nie ważą za wiele, przez co mocno trzymają się na włosach, nie powodując zsuwania się ozdób
- wszystkie akcesoria są niezwykle lekkie i nieobciążające włosów, a mimo to trwałe i mocne – po ewentualnym wygięciu (np. w trakcie transportu) ładnie wracają do początkowego stanu
- spinki od Manili to produkt całkowicie polski!
No dobrze, trochę ostudzę Wasz (i mój zresztą też) zapał i napiszę o… cenach. Niestety, jak to bywa w przypadku oryginalnej produkcji handmade za każdą rzecz zapłacimy więcej niż w “sieciówce”. Pamiętajmy jednak, że wybierając produkt Manili mamy pewność dobrej jakości i minimum powtarzalności produktu. Bo chociaż proponowane wzory kokard/motylków Manila odwzorowuje idealnie, to zawsze możemy zaszaleć i poprosić o zestaw wybranych przez nas zestawów barw 🙂 🙂
*Wszystkie produkty i cennik Manili znajdziecie tutaj: KLIK
Jeśli jednak nadal nie przekonałam Was do tych pięknych ozdób koniecznie przejrzyjcie poniższe inspiracje! (*linki w zdjęciach*)
Na koniec mam dla Was sympatyczną niespodziankę! 😀 W konkursie, który się własnie toczy na facebook’owym profilu Uczesz mnie, mamo! możecie wygrać jedną z trzech nagród przygotowanych przez Manilię! Każda nagroda to piękne, nowiutkie rękodzieło – ozdoby do włosów w kształcie kokard i motylków! Zasady i zadanie konkursowe znajdziecie we facebook’owym wpisie – nic, tylko czesać! 😀 Serdecznie zachęcam wszystkie zdolne Mamy 😀 😀
Bardzo lubimy takie spinki w kształcie kokardek 🙂 Wyglądają fajnie właśnie w przypadku koków 🙂
Sama prawda! 😀
Słodkie te spinki. W sam raz dla małych księżniczek 🙂
Zdecydowanie tak! Choć pewnie i starsza, w odpowiedniej barwie, by je nosiła 😉 😀
Piękne :). Motylki szczególnie, bo bardzo się wyróżniają. Coś innego wśród standardowych gumek :). Na pewno zgłosimy się w konkursie 🙂
Bardzo się cieszę! 😀
Gdy dostałam przesyłkę z motylkami zaparło mi dech – najchętniej egoistycznie zagarnęłabym je wszystkie dla siebie! 😀
Motylki są przecudowne!
Muszę znaleźć jakiegoś kandydata, z którym splodze córkę, bo mój syn to na pewno nie da sobie przypiąć czegoś takiego na włosy
A ja zawsze marzyłam o tym, aby mieć córeczkę i czesać , czesać i… czesać ☺
Może jakaś długowłosa “synowa” się trafi? Co to lubi być czesana, i czesana i… czesana? 😀 😉
super te piękne spinki to prawda fajnie dostawać jest coś do testowania. Niestety w konkursie nie wezmę udziału bo mam trzech synków 😀
😀 No fakt, jak w końcu mi się trafi coś dla chłopców to dam znać 😉 😀
Nie jestem pewna, czy wpięłabym takie spinki we włosy. Wyglądają nieco kiczowato, ale dzieciom na pewno będzie do twarzy, bo uwielbiają one takie gadżety 🙂
Droga Olu, mam nadzieję, że za jakieś (+/-) 10 lat zostaniesz szczęśliwą Mamą małej Królewny – wtedy zaproszę Cię raz jeszcze do wypróbowania dziecięcych gadżetów 😉 Póki co zupełnie się nie dziwię, że wypadają w Twoich oczach kiczowato – po prawdzie osobiście też nie mam potrzeby ich wpinać w swoje włosy. Za to moje osobiste Królewny – o, to jest zupełnie inna bajka 😉 😀 Pozdrawiam ciepło! 😀
Piękne! I fryzury, i spinki:)
Dziękuję w imieniu swoim i Manili 😀
Przepiękne są te spineczki. U mnie na razie mamy lysol ale życzę powodzenia wszystkim mamom biorącym udział.
He he, no tak – pewnie jeszcze trochę minie, nim Królewna doczeka się bujnej grzywy! 😉 Nic straconego – nie zamierzam szybko “zwijać interesu” 😉 Kto wie jaki będę mieć konkurs za jakiś roczek do dwóch 😀 😀 😀