Nie nie, to nie pomyłka – dzisiejszą mini fotorelację prezentuję Wam dokładnie z miesięcznym opóźnieniem… 😉 Jak to się mówi – lepiej później niż wcale, prawda? 😉 A tak na poważnie, to zdjęcia przy przegrywaniu z aparatu ulokowałam w złym folderze, no i masz, zapomniałam o nich. Mimo szczęśliwego odnalezienia zguby nie porozpieszczam Was dzisiaj za dużo – przy nauce warkoczy muszę mieć ręce we włosach a nie na aparacie 😉 Zapewniam Was jednak, że kursantka była bardzo dzielna i ambitna! I, mam nadzieję, przez ten miesiąc zdołała już pozbyć się zakwasów w ramionach 😉 Pozdrawiam serdecznie! 😀