Na dzisiejszych warsztatach gościłam tylko (?) dwie Mamy, za to jakie ambitne!! Ho ho, gdyby nie zmęczenie małych Modelek czesałyby do samiutkiego rana! 😉
A dlaczego znak “?” ? 😉 Bo niby tylko dwie Mamy, ale powiem Wam, że przy warkoczach jest naprawdę co robić (i czego się uczyć!), że aż o robieniu zdjęć zapominałam… Przydałby mi się taki gadżet jak na przykład aparat w oprawce okularów. I to naprawdę nie szkodzi, że mam zdrowy wzrok 😉
Wracając jednak do moich dzielnych Mam. Plan warsztatów miał być odrobinę inny, jednak dostosowałyśmy go do poziomu umiejętności Mam jak i zapotrzebowania w konkretne fryzury. Tak zatem poćwiczyłyśmy dzisiaj (w różnych kombinacjach):
- warkocz na 3
- kłos na kitce
- warkocz francuski
- warkocz francuski dobierany tylko z jednej strony
- warkocz holenderski
- warkocz holenderski dobierany tylko z jednej strony (opaska)
Mamy naprawdę dawały radę, a przede wszystkim całym sercem próbowały nauczyć się warkoczowych trików z układaniem palców, aby móc czesać swoje ukochane Królewny nie tylko od święta 🙂 Jestem z Was dumna! 🙂
A, no i towarzyszyła nam Laura, moja osobista asystentka-modelka 😉 Wychodzi na to, że Warsztaty to nie tylko świetny sposób na spędzenie czasu “obcych” dziewczynek z mamami – moja córa też jest prze-szczęśliwa 😀 😀
Ach, jeszcze koniecznie muszę podziękować Rossmann‘owi! Gumeczki sprawdzają się idealnie – nie wspominając o rewelacyjnym spray’u do rozczesywania włosów! Niesamowite, że jest taki wydajny! Super 🙂