Po raz kolejny spotkałyśmy się z mamą Zuzanną – tym razem przy okazji nauki tradycyjnego warkocza francuskiego. Zerknijcie uważnie na zdjęcia. A potem zerknijcie raz jeszcze, ze świadomością, że Zuzia przyszła do mnie z warkoczową wiedzą równą zeru. Poważnie! Ale mówię Wam, ona ma tego warkocza po prostu w rękach – palce same szły do przodu, instynkt działał niezawodnie. Uch, już się nie mogę doczekać, jak wpadniecie na “wianki”!!! 😀 😀 😀