Już nie raz Wam wspominałam, że “Uczesz mnie, mamo!” jest nie tylko dla płci pięknej 😉 Festynowe chłopaki lubią sobie machnąć włosy kolorowym spray’em – panowie rycerze zapleść groźnego irokeza 😎 Dziś natomiast spędziłam sympatyczne dwie godzinki (z hakiem 😉 ) z równie sympatycznym Ernestem. Mężczyzna owy lubuje się w afrykańskich warkoczykach, zamiast jednak jeździć (by je zrobić) specjalnie, na przykład, do Warszawy – zaufał moim sprytnym paluszkom pianistki 😉 😀 I jak widzicie, efekt bombowy! 😀 😀 No dobra, zdecydowanie lepszy na żywo – jednak jedna lekcja fotografii to dla mnie stanowczo za mało 😉 😉 😀
Włosy przedłużaliśmy rewelacyjną włóczką! Idealnie imituje ciemny włos, w dodatku nie niszcząc go tak bardzo. W warkoczach prawie nie do odróżnienia i w kolorze, i w fakturze. Jak się dowiem, jak owe cudo się nazywa (tak “z metki”), od razu daję znać!! 😀
Zatem tak… polecam się do zaplatania – do robienia zdjęć jeszcze (ale tylko póki co!) nie 😉 😀 😀