Z jednego z poprzednich wpisów wiecie doskonale, że obie z Laurą lubimy loki i fale. Swojego czasu kilka lat z rzędu męczyłam własne włosy trwałą ondulacją, ale bądźmy realistami – nie zaserwuję takiej “przyjemności” pięcioletniemu dziecku 😉 Natomiast, oprócz plecenia warkoczy, świetnie sprawdzają się u Laury (i u mnie zresztą też) papiloty.
Co to jest?
Papilot, to taki elastyczny rulonik, na który nawija się włosy w celu uzyskania loków.
Z czego to jest zrobione?
Różnie. Kiedy jeszcze sama byłam nastolatką robiłam sobie papiloty… z gazety! Tak, tak – każdą stronę tradycyjnej gazety farbującej na czarno drukiem (o zgrozo) składałam na pół i rolowałam w papiloty. Obecnie, takie kupne papiloty, to najczęściej nic innego jak kawałek mięciutkiej gąbki z giętkim drucikiem w środku, niekiedy zakończonym “zaślepkami”.
Jak to działa?
Na każdy papilot nawijamy niewielkie (w celu uzyskania drobniejszych loczków) lub większe (w celu uzyskania szerszych fal) pasmo włosów, zaczynając od końcówki włosów. Papilot skręcamy w stronę do głowy, a w celu jego zatrzymania na pożądanym miejscu, mocno wyginamy i przyciskamy jego końcówki.
Po co są zaślepki?
Do końca – szczerze się przyznam – nie jestem pewna. Obstawiam, że a) aby drucik pozostał na swoim miejscu i ewentualnie nie przebił gąbki, lub b) aby drucik nie skaleczył skóry głowy/zahaczył o włosy. Jednakże, od wielu lat posiadam papiloty również i bez zaślepki, i mimo że niektóre przebiły gdzieniegdzie gąbkę – ani nie ranią, ani nie niszczą włosów, ani nie straciły na swojej funkcji. Pomijam oczywiście fakt, że często gęsto zaślepki niecnie odpadają, szczególnie podczas snu…
Czy można w tym spać?
Wierzcie mi, można. Na pewno są o wiele wygodniejsze, niż sztywne wałki do włosów. Poza tym jest mniejsze prawdopodobieństwo, że zsuną się z głowy małego wiercipięty.
Czy papiloty niszczą włosy?
Musicie naprawdę mocno się postarać, aby zniszczyć włosy używając papilotów. Najczęściej problem jest tylko jeden – włosy splątują się przy zdejmowaniu papilotów z głowy, przez to nerwowo je ciągniemy, szarpiemy i w ogóle cudujemy w ataku chwilowej paniki. Papilotowe loki i fale są najbezpieczniejszą i najzdrowszą formą kręconych włosów, zaraz po tych “powarkoczowych” i naturalnych, rzecz jasna. Słowo! 😉 Nie przesadzajcie jednak z “utrwalaczami” (pianki, żele, lakiery itp.), szczególnie przy delikatnych włosach dziecka. Z nimi już tak różowo nie jest…!
Czy wielkość papilotów ma znaczenie?
- dla wielkości loka – nie jestem do końca przekonana. Gdy zakręcam dziecku na głowie papiloty z grubej gąbki, w trakcie ich zwijania pasmo włosów od razu mocno ściska gąbkę w miejscu nakręcania. Gdy używam mniejszych, gąbka nie ma jak się skurczyć i w rezultacie loki wychodzą bardzo podobne. Innymi słowy – nie wielkość papilota, ale wielkość skręcanego pasma jest ważna! Im więcej włosów – tym większy lok (czy też po prostu fala).
- dla ilości loków – tak. Mniejsze papiloty zajmują mniej miejsca. Jeśli więc planujecie zakręcić ich naprawdę dużo wybierzcie te cieńsze – będziecie mieć lepszy dostęp do poszczególnych pasm włosów a w trakcie nakręcania jak i zdejmowania papilotów będzie Wam po prostu wygodniej.
Gdzie się to kupuje?
Jeśli nie macie zamiaru tworzyć papilotów z gazety, a i nie wierzycie internetowi (za pomocą którego można kupić wszystko! 😉 ), polecam wszelkie drogerie osiedlowe lub sieciowe (Rossman, Hebe czy Super-Pharm) i większe hipermarkety z działem drogeryjnym (Auchan, Carrefour, Kaufland itp.). W niektórych butikach z akcesoriami do włosów również znajdziecie papiloty, tylko naprawdę nie wiem, dlaczego najczęściej dużo droższe…?
A Wy? Macie papiloty? Stosujecie? Jakie są Wasze ulubione? A może dopiero zamierzacie kupić? Dajcie znać! 😀
Pamiętam jak sama takich używałam 🙂 Ależ miałam powyrywanych włosów 🙂
Ojeju, a czemu???
Będąc dzieckiem lubiłam w nich chodzić – chyba czas na moje córki 🙂
Chcę kupić papiloty na fale tylko nie wiem jaką grubość czy bez znaczenia ♀️? Proszę o poradę