Bardzo lubię, gdy przychodzicie się do mnie czesać “parami”. Bo moja wizja -to jedno. Ale Wasze komentarze, wszelkie pomocne rady (bez ironii!) i delikatnie uszczypliwe uwagi, przekomarzanie się, dają mi tyle radochy i pozytywnej energii, że ja się czasem zastanawiam, czy to nie jest jakaś terapia przez czesanie 😉 (jest w ogóle coś takiego??). Tym razem spędziłam bardzo miłe 1,5 godzinki z Mamą Elą i jej sympatyczną córą Anią. Pośmiałyśmy się, ponarzekałyśmy (jak to baby 😉 ), poplotkowałyśmy (a co będziemy sobie bronić 😉 ) – a przede wszystkim zamieniłyśmy obie kobietki w eleganckich gości weselnych! 😀 Mam nadzieję, że upięcia przetrwały do białego rana, i że się bawiłyście przynajmniej tak dobrze jak u mnie przed lustrem 😉 😀 Uściski!! 😀