W zeszła sobotę, przy “patronacie” naszych bydgoskich Funimków 😉 , brałam udział w firmowej imprezie zamkniętej rodem z PRL. Na wstępie uprzedzam, że jeśli spodziewacie się fryzurek z lat ówczesnych, to się ciut zawiedziecie… Klientela rzuciła się ochoczo na warkocze i nawet za kropkowane wstążki w większości uprzejmie podziękowała 😉 . Za to cała PRLowska otoczka pracy – na rewelacja! Był i wielgachny Miś, i parada zabytkowych aut, i Frania, i kapsle, i pokaz mody i cuda takie, że trudno było się skupić i czesać 😉 😀 😀 A czesać było kogo – głów co niemiara!! I dorosłe, i dziecięce, damskie i męskie (!!), długowłose i te krótkie, blond, czarne i rudawe, a nawet polskie i… węgierskie!! 😎 Przekrój totalny. Pogoda też się rozochociła – raz wiało, że łeb urywało, za chwilę słońce prażyło bezwietrznie i trochę kapnęło z chmurki, choć na szczęście zupełnie niewiele. Przede wszystkim jednak było bardzo sympatycznie, wesoło i z klasą (aaaa, bo gra w klasy też była!! 😉 ), i po takiej “fuszce” można być tylko zadowolonym 😀 😀 😀