W sezonie wakacyjnym można mnie spotkać nie tylko w plenerach “festynowych”, ale i bardziej prywatnie – na letniskowej działce 😉 😀 Z takiej możliwości skorzystały dwie nastoletnie “psiapsiółki”, fundując sobie kolorowe warkocze. Łatwo nie było, bo o ile Julka ma włosy “w sam raz” (nie za grube, nie za długie, nie za proste 😉 ), o tyle Marysi geny zaszalały – spokojnie mogłaby obdarować swoimi włosami z trzy osoby! 😯 Tyle ich! Do tego bardzo proste i średnio ugodowe 😉 Dlatego też pierwsza próba, typowo warkoczowa, którą widzicie na zdjęciach jest wytrzymała na “pół gwizdka” (ja swoje – włosy swoje 😕 ). Na szczęście na działkach jest tak, że można podejść na poprawkę w każdej chwili i teraz sprawdzamy próbę nr 2 – warkocze w formie “oszukanych dobieranych”. Wierzę, że tym razem klapy nie będzie 😉 😀 😀
Ps. Coś mi aparat szaleje od słońca, włącza śmieszne funkcje, skupia się na tych kolorach co nie ma 😉 W związku z tym musicie mi wierzyć na słowo – jedna ma włosy różowe, druga fioletowe 😉 😉 😀 I to takie szczęśliwe włosy – bo sprawiły im mnóstwo radochy 😉 😀 😎